Header Ads

Relacja - III Bieg Pokój i Dobro w Lubartowie - 20.06.2016


Wczoraj w Lubartowie odbył się III Bieg Pokój i Dobro, bieg charytatywny podczas, którego były zbierane fundusze na leczenie 6-letniego Szymka. A więc bieg nie tylko dla samego sportu ale i też dla pomocy innym. Szczytny cel więc nie mogło mnie tam zabraknąć.

Start o nieco innej godzinie niż większość biegów bo o godzinie 16tej. Mamy czerwiec więc można się było obawiać upału o takiej godzinie ale na szczęście dla biegaczy, moim zdaniem pogoda była idealna do biegania.

Trasa:
Pierwszy raz byłem na tym biegu więc i pierwszy raz miałem okazję zwiedzić Lubartów (przynajmniej jego część) i okolice biegowo. Trasą jestem zachwycony: na moje oko pół na pół asfalt i drogi polne. Najpierw biegliśmy przez centrum, później mijamy pałac Sanguszków i wbiegamy do parku, swoją drogą bardzo urokliwego. I właśnie po parku zaczął się odcinek bardziej trailowy. Trochę obawiałem się, że po deszczach może być błoto ale na szczęście było sucho.
Piękna sceneria blisko rzeki Wieprz. Niebo zachmurzone dodawało klimatu a w oddali było widać smugi padającego deszczu kilka kilometrów dalej. Po prawej łąka, po lewej łąka i tak do 6km. Dalej już bliżej cywilizacji, trochę pod górkę, później z górki i do mety.
Sama trasa dokładnie 10km raczej nie miała. U mnie na zegarku przy zastopowaniu dystans zatrzymał się na 9,87km ale akurat w takim biegu to mało istotne.




Bieg:
Większego planu na sam bieg nie miałem. Miało być miło, lekko i przyjemnie no i tak było ale najlepsze jest to, że to był jeden z moich najlepszych biegów ever.
Mimo, że nic na to nie wskazywało można powiedzieć, że to był mój dzień. Jakby trasa była 100% asfalt czuję, że byłby mój to rekordowy bieg i życiówka by pękła i to o kilka lub nawet kilkanaście sekund.
Pierwszy kilometr już tradycyjnie najszybszy ale tutaj było trochę wyprzedzania, owczy pęd po starcie. 2 km tempo 4:40 i wiedziałem, że zaraz trochę osłabnę więc pomyślałem, że będę trzymał takie tempo na jakie pozwoli mi dzisiejsza dyspozycja. Ku mojemu zdziwieniu leciały kolejne kilometry a ja żadnego zmęczenia nie czułem i biegło mi się po prostu idealnie. Tempo lekko spadło ale nadal było super równo jak dla mnie. Jedynie 7km wyszedł słabszy ponieważ na punkcie z wodą musiałem się na chwilę zatrzymać bo biorąc pierwszy łyk z kubka (za duży łyk) poczułem jakby mnie zaraz miała kolka złapać, coś tam po prostu zakuło. Kilka sekund marszu i lecę dalej. Nic nie kuję i nadal jest bardzo dobrze. Od 8km spoglądając na zegarek widziałem, że tętno trochę poszło w górę ale w ogóle tego nie odczuwałem. Czując, że dzisiaj jest mój dzień postanowiłem, że spróbuje przyspieszyć i to dużo wcześniej niż zawsze a lepszemu tempu pomagała również trasa która była od 8 km sporo z górki ale wczoraj nawet podbiegi nie robiły mi różnicy. 2-3 zakręty ostatnia prosta i jestem na mecie z czasem 47min 28sek co jest tak na prawdę tylko o jakieś 40sek gorzej niż moją życiówka na 10km. Oczywiście tutaj do tej dychy trochę brakowało tak jak pisałem wcześniej chyba, że tylko mój Garmin zgubił trochę metrów.

Ogólnie jestem mega zadowolony co do mojego wyniku i tego jak czułem się podczas biegu czyli po prostu idealnie. Taki bieg jak wczoraj daje nadzieję na dobry wynik na jesień gdzie chcę urwać ze swojej życiówki 2-3 minuty. No i przede wszystkim widzę, że lekkie zmiany jakie dokonałem w swoim biegu dają szybki efekty lepszego biegania.

Impreza:
Sam bieg fajnie zorganizowany, miła atmosfera, trasa super, bigosik dobry ;), no i przede wszystkim wspaniały cel czyli pomoc dla Szymka. Czyli można połączyć przyjemne z pożytecznym. Za rok jeżeli będę mógł pojawię się na pewno i mam nadzieję, że uda mi się pobiec we wrześniowym półmaratonie również w Lubartowie który zaplanowany jest na 13 września.
Z Leną :)

3 komentarze:

  1. Gratuluję ukończonego biegu i jeszcze lepszych wyników na przyszłość życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję. Mój GARMIN pokazał 9,86, podobnie trzech innych osób z którymi rozmawiałem po biegu więc możliwe, że odrobinę do dychy brakowało, ale masz rację, nie to było najważniejsze. Do zobaczenia 13 września.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.